30 tysięcy za jazdę na rowerze bądź złamanie kwarantanny - kary za nieprzestrzeganie zasad są wysokie, a ich ogólna kwota wynosi już 5 mln złotych. Pomimo tego, że za te działania oskarża się Policję jest to błąd - tą możliwość ma tylko Państwowa Inspekcja Sanitarna.
Co ciekawe, nie ma jasnych przepisów, które nakreśliłyby wysokości kar za złamanie zasad - są tylko ogólne przepisy, do których mogą zastosować się inspektorzy.
Przykładem kary przewyższającej przewinienie jest na przykład przypadek w Krakowie, gdzie wystawiono mandat o wysokości 12 tys. zł za jazdę rowerem po bulwarach lub siedzenie na ławce.
Tak na ten temat wypowiada się nieoficjalnie jeden z pracowników stacji sanitarno-epidemiologicznej w Polsce:
Mamy przykaz z góry, by te kary był jak najwyższe. Dlatego inspektorzy się nie patyczkują. Nie wiem, czy chodzi o to, żeby ludzi przestraszyć, czy zrobiła się jakaś dziura w budżecie i trzeba ją załatać. (..) Rozumiem, że chodzi o efekt psychologiczny, żeby się ludzie wystraszyli kar. Nikt jednak nie pomyślał, że zrobiono nam dodatkową robotę, żeby to wszystko analizować i przeglądać. A my nie mamy możliwości, by bawić się w przeprowadzanie dochodzenia. Jesteśmy zawaleni inną, ważniejszą robotą.
Dodaje również:
Zrobiono z sanepidu jakąś niesamowicie biurokratyczną instytucję do załatwiania rzeczy niemożliwych. Powinniśmy na spokojnie analizować przypadki zakażenia i przygotowywać materiał dla tych, którzy chcą ustalić metody leczenia, a zrobiono z nas infolinię, instancję karzącą i przygotowującą sprawozdania z różnych bezsensownych tabelek. To jest jakaś paranoja. i jeszcze ma się do nas pretensje, że ze wszystkim nie nadążamy. Czy się da, czy nie – mamy robić i tyle.
Kary wystawiane są na podstawie notatek policjantów - i tutaj pracownik, tym razem szef jednej z powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznej, nie miał dobrego zdania.
W rozmowie z Onetem powiedział:
Nie mam zamiaru nikogo ostro karać, ponieważ notatki policji, które do nas trafiają, są żenujące.
Notatki bowiem są skąpe i zawierają jedynie kilka zdań, takich jak “Obywatela Y nie było pod danym adresem”. Jak dodaje:
Na podstawie takich notatek mamy kogoś karać? Policja chce się wykazać, więc mnoży takie notatki, jak dzika. W moim przekonaniu, niezależnie od wysokości kar, większość ludzi i tak się odwoła i wygra. (...) Nie mam pojęcia, jak to ma być miarkowane. A przecież do każdej kary trzeba napisać uzasadnienie, dlaczego jest pięć, 12 albo 30 tys. zł.