Możliwość przeprowadzenia wyborów korespondencyjnie wiąże się z intensywną pracą listonoszy.
Pracownicy ci twierdzą, że to bardzo zły pomysł i boją się zarażenia.
Przewodniczący prezydium Związku Zawodowego Pracowników Poczty Sławomir Redmer mówi:
“Jeśli znamy sondaże, to wiemy, że już 80 proc. Polaków jest przeciwnych terminowi wyborów 10 maja. Pamiętajmy więc, że listonosze to też są Polacy, którzy boją się o swoje zdrowie”
Tak opowiada również o obecnej codzienności listonoszy zwracając uwagę na to, że Poczta Polska nie jest w stanie wszystkim pracownikom środków zabezpieczających:
“Dzisiaj listonosze operują takim terminem, że „ja mam w rejonie 1400 klamek”. Oni nie liczą, ile mają ludzi, mieszkań, klientów, tylko ile mają klamek. Liczą po prostu miejsca, w których muszą coś dotykać, czy z czymś się stykać”
Dodaje również:
“Ja sobie nie za bardzo to sobie wyobrażam, bo pakiety wyborcze i karty do głosowania, to druki ścisłego zarachowania. Komisja wyborcza liczy je, wyborcy podpisują się na listach, że odebrali te karty do głosowania i głosują. Jednak w momencie doręczania tych kilkunastu milionów pakietów wyborczych jako druki bezadresowe, ktoś go może nie dostać. Wówczas może złożyć protest wyborczy. Jeśli to będzie przesyłka nierejestrowana, to nie ma śladu, że listonosz wręczył komuś pakiet wyborczy. To jest nie do ustalenia (...) Ubolewam nad tym, że Poczta Polska, nie ze swojej woli, została wciągnięta centrum burzliwego i wielkiego konfliktu politycznego, który się toczy na tle terminu wyborów parlamentarnych”